czwartek, 5 maja 2011

Adam Małysz

 Adam Małysz

Płynie Wisła płynie po Polskiej Krainie,
a w niej mieszka Małysz co ze skoków słynie.
Dzięki Ci Adamie - mistrzu, profesorze.
Ty pierwszy na świecie ograłeś przestworze,
Dzięki Ci Adamie - królu ponad króle,
Za wszystkie medale, kryształowe kule.
Twoja sława w Polsce będzie nieskończona,
Ty pierwszy na świecie, zadrwiłeś z Newtona

środa, 23 marca 2011

Big Brother 2

Świecą gwiazdy świecą, na wysokim niebie
Tak pisałem wcześniej, aby ostrzec Ciebie.
Nie chodziło w wierszu, o Marysi wdzięki
Tylko co nie Twoje - nie wyciągaj ręki.
Podpowiedź następna. Szpiegiem jest kolega.
Niby to nie patrzy, - a jutro Cię sprzeda.
Ale Marysieńka, wątku nie znalazła.
Jak głodna zwierzyna, sama w sidła wlazła.
Teraz Marysieńka wciąż w gazety luka,
Czyżby tak zmądrzała - może pracy szuka
           Marysieńka teraz obiadki gotuje,
           porządek ma w domu i dzieci pilnuje.

                                                      Tato

sobota, 19 marca 2011

Wiosna

WIOSNA

Dość tej zimy !!! ja chcę wiosny !!!
Hej zawilce !!! hej pierwiosnki !!!
Hej sasanki !!! hej przylaszczki !!!
Gdzie jesteście ? hejże ptaszki !!!
Czekam na was, do znudzenia !!!
Spadaj zimo !!! Do widzenia.

                             Tato
                                      
                                  

8 MARCA

8 MARCA

Niby to samo, lecz nie jest to samo,
coś się zmieniło przed naszą bramą.
Podciągam nosem konwalię czuję,
wiosny oznaków się doszukuję.
Minus piętnaście, a więc jest zima,
tylko Maryśka jest jakaś inna.
Ma włosy w pasemka, kok uwiązała,
nosek, buziulkę przypudrowała.
Usta powieki w kolorze tęczy,
co tu jest grane, co stu się święci?
Kolczyki zwisają, od uszu do brody,
to dzień roboczy, czy rewia mody?
Dzisiaj spódniczkę Marysia włożyła,
spodnie marchewki gdzieś odłożyła?
Nosi pończochy,  but na obcasie,
Maryśka jest miodzio, w najlepszej okrasie.
Główka pracuje, szukam przyczyny !!!
Dziś ósmy marca !!! WIWAT DZIEWCZYNY !!!
        Najdroższe mamuśki, kwiatuszki różane,
        WSZYSTKIEGO DOBREGO I BĄDŹCIE KOCHANE.
                                  
                                                                                Tato

poniedziałek, 21 lutego 2011

REDUTA SPÓŹNIONA

Wiersz Zbigniewa Duszaka


Raz w miesiącu dziesiątego, kiedy jest wypłata,
idzie Jarek ze swą świtą, złożyć hołd dla brata.
Jarek jeszcze jest w amoku, lub zgubił busolę,
zamiast obrać kurs na Kraków, idzie w drugą stronę.
W jednym rzędzie razem z Jarkiem, idą dygnitarze,
ludzie z Sejmu i Senatu, te medialne twarze.
W tyle nieco tuż za nimi, idzie kler biskupi,
później znowu magistrala, na końcu lud głupi.
Potworzyły się obozy, grupy i podgrupy,
jakieś baudy, jakieś sekty, półświatek zepsuty.


Już z daleka dobrze widać czapki moherowe,
jak ich dużo, jakie śliczne, wszystkie kolorowe.
To jest przecież wierna armia, taty Tadeusza,
chociaż trzęsie się na nogach, w stronę Placu rusza.
Idą babcie i dziadkowie, z widoczną siwizną,
w nich najwięcej jest goryczy, i zieją trucizną.


Idzie również klasa średnia, czyli ludzie pracy,
mechanicy, złote rączki, ile tu spawaczy!!!
Idą również elektrycy, szklarze i malarze,
idą także sklepikarze, murarze i stolarze.
Idzie również mnóstwo kobiet na przykład sklepowe,
pielęgniarki i barmanki, idą i krawcowe.
Długo można by wymieniać te różne zawody,
od pisarza do bajarza, do zwykłej lejwody.
Och jak mącą, podpuszczają, beczą jak barany,
ryk harmider się roznosi, w Pałacowe bramy.


Mnóstwo ludzi się zjechało z caluśkiego kraju,
jedni mówią gdzieś różaniec, drudzy gdzieś śpiewają.
Jest tu gostek i z Lublina jakiś to przerwaniec,
sra i sika do słoika,: zwykły pojebaniec!!!
Nie odrzuci jego na bok, lecz dzielnie go dźwiga,
jak by to był owoc morza, homar lub ostryga.
Widać dumny jest z trofeum, i go dalej niesie,
jak gajowy swoją strzelbę, po zielonym lesie.




Trzeba umieć się zachować, wśród takiej hołoty,
bo Ci mogą buźkę obić, lub Cię wziąć na kopy.
Więc wykrzykuj razem z nami " Krzyża nie oddamy "
precz z tym Rządem, to jest hańba, sprzedawczyk, chamy.


Jaki Kurwa tu bałagan, nie ma rzędów szyku,
wszystko w całość się zlepiło, jak grzyby w koszyku.
Jednomyślność? jednogłośność?, pobożne życzenia,
jedni chcą tablicy z miedzi, drudzy zaś z kamienia.
Inni znowu chcą pomnika baaaardzo wysokiego
inni znowu trochę mniejsze, ale dla każdego.
O co kurwa już tu chodzi? ja nic nie pojmuję!!!
chyba zaraz się pochlastam, albo zwymiotuję.


Każdy niesie krzyż na piersi, niczym na witrynie,
nie masz tego?, żeś nie Polak, więc drżyj poganinie.
Każdy niesie w swoich dłoniach, znicze lub goździki,
niesie wianki, niesie szarfy, lampki proporczyki.
Prezes dzisiaj wyjątkowo, dzierży w dłoniach kwiaty,
by wyglądał jak sztacheta, nie jak dziad garbaty.
Miesiąc temu dźwigał wieniec, strasznie się spracował,
długo w Sejmie go nie było, czyżby przychorował ?


Gdy dotarła już na miejsce, owa horda cała,
zobaczyła kupę śmieci, Krzyża nie ujrzała.
Pod osłoną ciemnej nocy ktoś zarekwirował ?
ale kto to ?, gdzie krzyż wreszcie schował ?


Na chodniku gdzieś w oddali, stoją ochroniarze,
jacy wielcy, jacy zdrowi, dziarskie mają twarze.
Żaden z nich się nie porusza, nie zwróci uwagi
dla tej wielkiej jak szarańcza, rozwydrzonej plagi.
Żaden z nich nie ma oręża, tarczy albo pały,
stoją jak zwykłe gapulki - przezwykłe cymbały.


Przeminęła już gangsterka, gdy ZOMO działało
Każdy już by wpierdol dostał, tą magiczną pałą
Tak jak rolnik feudalny, młócił zboże cepem
tak i ZOMO też młóciło....- tylko dużo lepiej
I nie było by litości, dla babci lub starca,
Każdy zmiatał by do domu, w rytmie samby, walca.
I nie było gdzie się skarżyć, chyba że dla mamy,
ale mamuś także jęczy, ma Krzyż przetrzepany.


Po co dla nas kabarety, w nich program niemrawy
dziesiątego w każdy miesiąc, jedźmy do Warszawy.

czwartek, 10 lutego 2011

PODWYŻKI

Wiersz Zbigniewa Duszaka


Podwyżki będą w miesiącu luty,
Każdy dostanie po cztery funty,
Nie na godzinę lecz kwartał cały,
By mógł na lato se kupić sandały.

PRACUŚ

Wiersz Zbigniewa Duszaka


Wczoraj wóda! balowanie!
Dziś chce urlop na żądanie.
- Nie przewidział sytuacji,
Że dzień spędzi w ubikacji,
Muszla teraz ma kłopoty,
- musi patrzeć w twarz idioty.