poniedziałek, 31 stycznia 2011

Ciągle czytaj

Wiersz Zbigniewa Duszaka

Raz w tygodniu na tej stronie,
będzie temat w luks odsłonie.
To co cacko: - będzie złotem,
co parszywe: - zmieszam z błotem.

piątek, 28 stycznia 2011

Wściekli i Rozgoryczeni

Wiersz Zbigniewa Duszaka


Szybują na nartach i drzwiach od stodoły,
a jak się mógł rozbić samolot Rządowy?
Rozgoryczeni biegają PISiaki,
wytniemy drzewa! i wszystkie krzaki,
Szczególną uwagę zwrócimy na brzózki,
głębokie jary, wąwozy u Ruskich.
I tam znajdziemy ukryte działo,
które samolot nasz rozjebało.
Całemu światu udowodnimy,
że my tu głupot nie pierdolimy.
                    cdn.

czwartek, 27 stycznia 2011

TUPOLEW

Wiersz Zbigniewa Duszaka


TUPOLEW

Czemu rozbił się Tupolew? pyta się PIS Tuska!
A bo nagle przed kokpitem, wyrosła mu brzózka
-Mgła tu nie ma nic do rzeczy. Uwierz mi w to Jarek
Twemu bratu tak po prostu, zepsuł się zegarek
Tylko pośpiech jest przyczyną tej wielkiej tragedii
I przez prezydencką parą, Vippy też zginęli.
Na Wawelu pochowali parkę z honorami.
Podkurwili Piłsudskiego, że wierga nogami.
Tak naprawdę czyje zwłoki znajdują się w trumnie,
Odpowiedzieć w stu procentach brat bliźniak nie umie.
Nie szukajcie miodu w dupie bo go nie znajdziecie
Jeśli Ruskich podkurwicie wpierdol dostaniecie.

środa, 26 stycznia 2011

"Ryby" Zbigniew Duszak

 Wiersz ZBIGNIEWA DUSZAKA

                    RYBY

Przed bramą zakładu nasz Grosik sprzedaje
Mrożone rybki, morszczuki, mintaje.
Jak bawół ryczy nasz człowiek brodaty,
Że głos się roznosi na wszystkie chaty.
Ryby!!!...kupujcie!!!..., starzy i młodzi,
Towar jest świeży - prościutko z Łodzi,
Biegną na parking, mamuśki zdyszane,
Grosik sprzedaje, więc chyba taniej,?
Każda kupuje po trzy kartony,
-Towar nie trefny - w dodatku mrożony,
A grubas tylko ręce zaciera,
Interes idzie jak jasna cholera,
Rozmraża rybki mamuśka w łazience,
I z przerażenia opadły jej ręce,
Minimum ryby, maximum lodu,
Maksimum łusek, minimum jodu.

poniedziałek, 24 stycznia 2011

Wiersz Zbigniewa Duszaka

Związki Zawodowe

Przewodniczący w Poznaniu baluje,
Każdy w zakładzie śle tęgie chuje,
Nie ma podwyżek już przez dwa lata,
Coraz to cieńsza jest nasza wypłata,
Bo rośnie inflacja i rosną opłaty,
A gdzie ty jesteś grubasie brodaty,
Pobierasz składki wciskasz ciemnotę,
Ludzi traktujesz jak tępą hołotę,
Gruszki na wierzbie wciąż obiecujesz,
Swoich obietnic nie dotrzymujesz,
Lecz w końcu przyjdzie czas rozliczenia,
Bo nie masz honoru i nie masz sumienia,
Zamiast stołeczka :-miotła i szmata,
Taka to będzie ludu zapłata,
                                        ZBYCHU